„SALA SAMOBÓJCÓW. HEJTER”

REŻ. JAN KOMASA, MUZ. JACASZEK, FILM FABULARNY PROD. POLSKIEJ, 2020, 130 MIN. 

Tomek, student prawa Uniwersytetu Warszawskiego, zostaje przyłapany na plagiacie i wydalony z uczelni. Postanawia jednak ukrywać ten fakt przed światem i nadal pobiera pomoc finansową od państwa Krasuckich – rodziców Gabi, przyjaciółki z czasów dzieciństwa. Kiedy oszustwo wychodzi na jaw, skompromitowany chłopak traci zaufanie i życzliwość swoich dobroczyńców. Przepełniony gniewem i żalem, oddzielony od Gabi, w której skrycie podkochuje się od lat, Tomek planuje zemstę na Krasuckich. Szansa pojawia się, kiedy otrzymuje pracę w agencji reklamowej, a wraz z nią dostęp do najnowszych technologii i tajemnic stołecznej elity. Pod pozorem obowiązków zawodowych Tomek zaczyna inwigilować Krasuckich, aktywnie włączonych w kampanię polityczną kandydata na prezydenta stolicy – Pawła Rudnickiego. Wkrótce plan internetowego hejtera zaczyna nabierać coraz realniejszych kształtów, a droga do jego realizacji wiedzie przez wirtualny świat popularnej gry komputerowej.

 

ŁUKASZ MACIEJEWSKI O FILMIE JANA KOMASY

 SALA SAMOBÓJCÓW. HEJTER

To było na dwa tygodnie przed wybuchem pandemii. Już słyszeliśmy o Chinach, o Wuhan, już pojawił się strach, że zaraza dotrze do Polski. Ostatni pokaz prasowy: „Sala samobójców. Hejter” w kinie „Atlantic”. Pełna sala, wówczas to było jeszcze możliwe, ktoś w trakcie seansu obok mnie kichnął, ktoś się przestraszył, i głośno zwrócił mu uwagę. Pomimo, że nie mówimy o wydarzeniach sprzed lat, a zaledwie sprzed kilku miesięcy, dzisiaj wydają się opowieściami z innej rzeczywistości. Istotnie, była inna.

„Hejter” Komasy prawdopodobnie słusznie typowany na jeden z największych komercyjnych przebojów 2020 roku, stał się jedną z pierwszych, najbardziej przy tym spektakularnych filmowych ofiar pandemii. Film zszedł z ekranów zaledwie po kilku dniach wyświetlania, potem pojawił się na platformie streamingowej, dopiero teraz, po odblokowaniu sal, otrzymał szansę powrotu do  kin.

To, co dla producentów filmu, było zapewne trudnym doświadczeniem, dla widza „Kultury Dostępnej w Kinach” może stanowić  ożywcze spotkanie. Minęło raptem kilka miesięcy, a wydaje się, że świat, również Polska, bardzo się zmieniły. W relacjach międzyludzkich pojawiła się nieufność – zapewne zostaną z nami na dłużej, a hejt czy mechanizmy zniewolenia, które pokazuje Jan Komasa, uległy wzmocnieniu – i to w skali globalnej, nie tylko lokalnej.

W „Hejterze”, filmie luźno nawiązującym do słynnej „Sali samobójców”, Jan Komasa pokazuje mechanizm wirtualnej infekcji mózgów i wpływania na cudzy los poprzez często anonimową ingerencję w cudze biogramy, życiorysy, ambicje. Często są to zachowania naganne. Kiedy powstawała „Sala samobójców” nie znaliśmy jeszcze określenia hejter, albo to określenie nie miało wielkiej siły rażenia. Dzisiaj to jeden z najbardziej rozpoznawalnych anglicyzmów w polszczyźnie. Hejterzy są groźni, sprytni, zręczni. Hejterem może być sąsiad, członek rodziny, albo wróg w przebraniu przyjaciela.

Internet, social media, wirtualność nie mają już żadnych tajemnic. Są potężną strefą którą rządzą politycy, stratedzy, influenserzy.  Komasa pokazuje ten mechanizm z dużą pewnością realizacyjną, a o kreacji Macieja Musiałowskiego w roli głównej, spokojnie można by napisać: „narodziny gwiazdy”. Film, zwłaszcza po pandemii, po wszystkich złych, trujących słowach które już padły i padną jeszcze w przyszłości, ogląda się ze ściśniętym sercem. Jak memento i przestrogę. Tak dalej iść przecież nie można. Tylko czy ktoś słucha jeszcze artystów?

Łukasz Maciejewski, źródło: Onet.pl